czwartek, 31 stycznia 2019

Prywatna wojna ~ Aktina


Fragment trochę wyrwany z kontekstu, bo jest to tak jakby fragment historii, którą planuję od dłuższego czasu. Zdaję sobie sprawęże tematyka może niektórym nie odpowiadać, ale skorzystałam z możliwości pierwszego spotkania z tymi bohaterami. Wszystko jest tu właściwie prototypem, bo właściwe charaktery bohaterów, sama fabuła itd. wyklarują się przy pisaniu właściwej historii.
P.S. Nie, między Sarą a Cedriciem nie będzie wątku miłosnego XD
P.S.2 Tekst idzie bez sprawdzenia, przyznaję się, więc za wszelkie nieścisłości i błędy przepraszam.

____________________________________


Moment, w którym zabójca ma serce, to moment jego śmierci. Kiedyś to usłyszała, a jej złośliwa pamięć postanowiła, że doskonale to zapamięta i będzie przypominać w najmniej odpowiednich momentach. Poznała również opinię mówiącąże wampiry sązabójcami bez serca. Łącząc ze sobą obie teorie, nieśmiertelnośćtych stworzeń dała się bardzo łatwo wytłumaczyć.
Przyłapała się na tym, że znowu mówi o wampirach jak o czymś, co kompletnie jej nie dotyczy. Tak naprawdę była jednym z nich i nic tego nie zmieni. Pytania, które kiedyś zdawały jej się rozwodzeniem nad bajkami, teraz decydowały o jej egzystencji. Nigdy nie zabiła człowieka, ale miała na sumieniu wiele osobników jej gatunku... Przecież każdy wampir był człowiekiem, dla niej samej to człowieczeństwo było bardzo ważne, więc dlaczego ich śmierć ma być nieistotna? Mogła się jednak założyćże ci, którzy zginęli z jej ręki, faktycznie nie mieli serca. Inaczej nie łączyliby się w gangi polujące na ludzi. Na dodatek nie robili tego z głodu, co jeszcze potrafiłaby zrozumieć. Bawili się swoimi ofiarami jak koty, a na koniec zostawiali półżywe, niezdolne do ucieczki ani wezwania pomocy. Tak samo zrobili z nią, tyle że do niej pomoc sama dotarła.
- Sara? Sara! - Cedric pstryknął palcami przed jej twarzą, po czym znów położył obie dłonie na kierownicy. - Nie ma nic gorszego od rozkojarzonego wojownika.
- A myślałam, że od zabójcy posiadającego serce. Nieważne... - skomentowała, kiedy mężczyzna spojrzał na nią ze zdziwieniem. - Za dużo tłumaczenia.
- W takim razie powtórz nasz plan. Zobaczymy, ile zapamiętałaś.
Sara przewróciła oczami. Powtarzali już go przed wyjazdem, wczoraj również, ale to Cedric tu dowodził, musiała spełnićpolecenie.
- Zatrzymujemy się przed budynkiem gdyby nigdy nic. Przed wejściem spotkamy dwóch strażników. Skąd wiesz, że akurat dzisiaj prawie nikogo tak nie będzie? - Nagle zmieniła temat.
- Mam kontakty na tej ulicy.
- Kontakty, o których Aaron nie musi wiedzieć? - Uśmiechnęła siępod nosem i odwróciła w kierunku kierowcy, ciekawa jego odpowiedzi.
- Aaron nie musi o wszystkim wiedzieć, a w tym przypadku chyba nawet nie chce.
Wspomniany Aaron był szefem Organizacji zajmującej sięutrzymaniem wszystkich wampirów w mieście w ryzach. To on również przemienił Sarę.
- Dwójka strażników wpuści nas do środka - kontynuowała - a później...
- Przekonam ich, aby zaprowadzili nas do Velasco - dokończył za nią.
- Z twoim darem przekonywania, nawet w to nie wątpię.
Cedric był hipnotyzerem. Początkowo jego moc przerażała Sarę, mógł przekonać kogokolwiek do czego tylko chciał, ale z czasem zrozumiała, że nie używa jej w codziennym życiu. Zresztą istniejągorsze talenty.
- Strażnicy zaprowadzą nas do swojego szefa, ok, ale co dalej? - zastanawiała się. Tak naprawdę nieduża znała najistotniejszej części planu.
- Będziemy rozmawiać - odpowiedział zdawkowo.
- Mogłabym wiedzieć o czym? - zapytała lekko zdenerwowana. Czasem miała dość jego lakonicznych odpowiedzi.
- Dowiesz się w trakcie rozmowy. - Kątem oka zauważyłże Sara piorunuje go wzrokiem. - Jeśli ci powiem, zaczniesz tworzyć w głowie obraz rozmowy i uczyć się tego, co mogłabyś powiedzieć. Później będzie to wyglądać sztucznie.
- Sądzisz, że nie będę umiała zachować się naturalnie?
- Właśnie uważam, że zachowasz się bardzo naturalnie, dlatego nie muszę tego z tobą ćwiczyć. Masz powody, żeby mi nie ufać?
- W sumie podczas treningów nigdy nie chciałeś mnie zabić...
- Tego akurat nie byłbym taki pewny. To, że nigdy tego nie zrobiłem, nie znaczy, że nie chciałem.
Sara już miała się zaśmiać, ale zauważyła, że Cedric mówi to z całkowicie poważną miną. Natychmiast opadła na fotel.
- Nie muszę ci chyba przypominać, jak ważny dla nas jest Velasco. Musimy mieć go żywego. Tylko przez niego możemy dotrzeć do Draculi, tylko on się z nim widuje, wie jak wygląda...
- Daruj sobie wykład akurat o Draculi. Wszyscy wiedząże to jedna z jego grup mnie zaatakowała, a gościu jest nieuchwytny jak duch. Wiemy jedynie, że istnieje i sam siebie nazywa Draculą. Swojądrogą bardzo kreatywnie - prychnęła. Przynajmniej znamy nazwisko Velasco.
- Nie do końca - westchnął. - Nikt nie potwierdziłże to jego nazwisko, a nie tylko pseudonim.
- Cudownie! Dlaczego nie możemy po prostu wziąć karabinu maszynowego i wszystkich rozstrzelać?!
- Bo Velasco ma być cały! - podkreślił jeszcze raz. - Zresztąpamiętaj, że w budynku jest pięć wampirów. Dwójka przy wejściu, nimi zajmę się ja, oraz dwójka z prywatnej straży tego szczura. Oni nas przeszukają, chociaż powinni zrobić to już ci pierwsi. Gdybyśmy wpadli z karabinami pod pachą, nie zdążylibyśmy pokonaćwszystkich przed własną śmiercią. Zresztą oni też będą mieli broń.
- Wiem. Musimy im ją odebrać w pierwszej chwili, inaczej po nas. Jakie moce mają ci z prywatnej straży? - Do celu zostało już tylko kilka przecznic. Musiała skupić się jedynie na misji, nie było czasu na obmyślanie alternatywnych planów. Cedric wie, co robi. Musiała siętego trzymać.
- Nie wiemy o nich nic, a tym bardziej o mocy Velasco. Po prostu musimy być ostrożni i czekać na odpowiedni moment.
- Jak mam rozpoznaćże to już?
- Rzucę się na jednego z zahipnotyzowanych strażników. Zrób to samo z drugim, trzeba ich unieszkodliwić na starcie, żeby się nie obudzili.
- Masz na myśli to, że trzeba ich zabić?
- Sara, tu nie ma czasu na sentymenty. Świat nie będzie za nimi płakał. W tym samym czasie zaatakuje nas dwóch następnych - kontynuował. Poprzednią kwestię uznał za zamkniętą. - Prawdopodobnie mi przypadnie silniejszy, ciebie zlekceważą. Pokonanie tego wampira to twoje jedyne zadanie, słyszysz? Nie zbliżaj się do Velasco. - Jego głos przybrał rozkazujący ton. Zatrzymał samochód przed budynkiem, któremu niewiele brakowało do ruiny. Właśnie tam znajdował się ich cel. Cedric złapał Sarę za podbródek i zmusił, aby spojrzała mu w oczy. - Jesteś tu, bo wiem,że nigdy byś mi nie wybaczyła, gdybym odsunął cię od tej misji. Zastanawiałem się nad tym, bo aspekt osobisty może utrudnić ci racjonalne myślenie, ale wierzęże zachowasz się profesjonalnie. W tym momencie to nie jest tylko twoja wojna. Obiecaj mi, że nie zbliżysz się do Velasco.
Na chwilę zapadła zupełna cisza. Sara była wdzięczna Cedricowi za zaufanie. Jeśli ona zawali, również jego życie będzie zagrożone. Miała nadziejęże na tę decyzję wpłynęły godziny spędzone na wspólnych treningach, wszystkie misje, w których razem uczestniczyli, a nie wstawiennictwo Aarona.
- Obiecuję - odpowiedziała, nie zrywając kontaktu wzrokowego.
Wyjście z samochodu oznaczało koniec przygotowań. Nie było jużodwrotu, wszystkie emocje musieli zostawić za sobą. Teraz liczyły się tylko dwie rzeczy - wyjść z tego cało, z Velasciem zakutym w kajdanki. wyciągnięcie z niego potrzebnych informacji zapewne będzie o wiele trudniejsze niż złapanie wampira, ale tym będą sięmartwić znaczenie później.
Sara trzymała się pół kroku za Cedriciem. Był jej opiekunem, nauczycielem oraz bezpośrednim szefem. Tego wymagał szacunek, a także zdrowy rozsądek. Może i była najmłodszą członkiniąorganizacji, doskonale rokującą, ale do takiego doświadczenia, jakie miał towarzyszący jej wampir, wiele jej brakowało.
- Mam sprawę do twojego szefa - oznajmił Cedric do domofonu, który jako jedyny świadczył o tym, że budynek jednak nie jest opuszczoną ruiną.
- Szef nie przyjmuje. Kim ty w ogóle jesteś? - Z głośnika popłynąłwyjątkowo nieprzyjemny głos.
- Byłem z nim umówiony, więc rusz cztery litery i wpuść mnie!
- Nic mi o tym nie wiadomo - odparł strażnik, ale słychać było, że zaczyna wątpić.
- Jesteś zwykłym pomagierem. Myślisz, że sam Velasco będzie dzielił się z tobą wszystkimi szczegółami? - Zaśmiał się w głos. - Chyba powinienem go ostrzec, że pozwala wam na zbyt wielkie mniemanie o sobie.
Sara zawsze podziwiała spokój, z jakim Cedric podchodził do misji. Umiał kłamać, patrząc w oczy przeciwnika, bez żadnego załamania głosu. Wystarczyło kilka słów, aby druga zaczęła wątpić w swoje racje. Ona nigdy nie mogła ufać swojemu głosowi. Często nie umiała dostosować tonu wypowiedzi do jej treści, przez co stawała się niewiarygodna. Zdecydowanie bardziej wolała działać, wtedy nie musiała myśleć. Jej ciało reagowało w wyuczony sposób. Miała mniejszą szansężeby zepsuć coś na starcie. Jej nauczyciel walczyłdoskonale, to od niego wszystkiego się nauczyła, chociaż jego metody bywały kontrowersyjne. On jednak potrafił ocenić, kiedy potrzebna jest brutalna siła, a kiedy bardziej lub mniej subtelna argumentacja. Nigdy w tej ocenie się nie pomylił, w przeciwieństwie do niej.
- Zaczekaj - padło z domofonu po chwili wymownej ciszy.
- Nie zabrałaś żadnej broni, prawda?
- Jasne, że nie - zapewniła, chociaż doskonale czuła niewielkie sztylety schowane w cholewkach jej butów. Mężczyzna, który je wykonał, zapewniałże nóż nie będzie widoczny ani wyczuwalny podczas przeszukania. Miała nadziejęże mówił prawdę.
Drzwi otworzyły się, ukazując ciemne wnętrze i młodego, oceniając po wyglądzie, co mogło być mylne, wampira. Gdy odezwałsię, zapraszając do środka, stało się oczywiste, że to z nim rozmawiali.
Budynek okazał się starym teatrem. Natychmiast rzucały się w oczy nieczynne od wielu lat kasy, niegdyś zdobne i barwne zasłony, które obecnie zbierały tylko kurz, rzeźby i obrazy, pozwalające wyobrazić sobie to miejsce w czasach jego świetności. Podwładny Velasco zaprowadził przybyszów do pomieszczenia jakby wyjętego z siedziby CIA. Kilkanaście ekranów przedstawiało widoki z kamer rozmieszczonych wewnątrz teatru i w jego najbliższej okolicy. Sara nawet nie próbowała rozpoznać przeznaczenia kilku innych urządzeń. Zresztą nie mogła się nadmiernie rozglądać.
- Gdzie twój towarzysz na posterunku? - gdyby nigdy nic zapytałobcego wampira Cedric.
- Wyszedł na chwilę, dlatego tylko pokieruję was do szefa. Sam muszę tu zostać...
- Pójdziesz z nami i powiesz szefowi, że usilnie nalegaliśmy na spotkanie. Ostatecznie nas wpuściłeś, bo podobno mamy dla niego bardzo opłacalny interes. Zrozumiałeś?
- Tak jest.
Wampirzyca nie miała wątpliwości, że sprawa jest już załatwiona. Hipnoza nie wyglądała tak jak w bajkach - oczy z kręcącą się czarno-białą spiralą. W wypadku słabszych celów nawet kontakt wzrokowy nie był potrzebny.
- Co teraz? Czekamy na powrót drugiego? - Sara poczuła sięniepewnie. Już pierwszy element planu zaczął się sypać.
- Velasco pewnie już wie, że ktoś przyszedł. Jeśli będziemy za długo zwlekać, stanie się to podejrzane.
- Ten drugi przyjdzie szefowi na pomoc, gdy tylko wywiąże sięwalka. Będzie ciężko we dwójkę, w zamkniętym pomieszczeniu, bez broni.
Cedric splótł ręce za głową i przeszedł się po pomieszczeniu. W końcu przeczesał dłońmi swoje krótkie, czarne włosy i westchnąłprzeciągle.
- Nie mamy wyjścia.
- A wsparcie? Możemy kogoś wezwać.
- Ta misja nie jest oficjalna. Po prostu dostałem wolną rękę, aby sprowadzić Velasco przy pierwszej możliwej okazji.
- Nikt nie wie, że tu jesteśmy?
- Nawet jeśli podałbym im adres i jakimś cudem dotarliby tu w odpowiednim momencie... - Wyciągnął swój telefon i szybko cośsprawdził, po czym rzucił go na blat. - Blokują sygnał w całym budynku. To dlatego nigdy nie mogliśmy nikogo namierzyć.
- Wycofujemy się? - Musiała o to zapytać. Nie wiedziała, co zrobi, jeśli Cedric zarządzi odwrót. Żadna akcja do tej pory nie była dla niej tak ważna.
- Prowadź do szefa - stanowczym głosem rozkazałzahipnotyzowanemu wampirowi. - Nigdy więcej nie będę zgrywałherosa i nie zgodzę się na taką misję.
- Akurat. Przecież ty nie umiesz żyć bez adrenaliny - zaśmiała się. Sama również czuła podekscytowanie zbliżającą się akcją.
- Mimo wszystko nie chciałbym zginąć tylko z tego powodu.
Zostali sprowadzeni schodami do części podziemnej. W niektórych miejscach można było jeszcze zauważyćże kiedyśznajdowały się tu garderoby i charakteryzatornie. Obecnie większośćpowierzchni jedynie się kurzyła, ale za drzwiami na końcu korytarza ich oczom ukazał się sam Velasco. Został przemieniony w dośćdojrzałym wieku. Sara dawała mu co najmniej sześćdziesiąt lat. Miałwyjątkowo chudą twarz o zapadniętych policzkach. Natychmiast przypomniało jej sięże Cedric nazwał go szczurem. Było to wyjątkowo pasujące określenie.
- Stań przy drzwiach - nakazał wampirowi, który przyprowadziłgości, kiedy usłyszał od niego już wszystko. Sposobem, w jaki rozsiadł się na kanapie, pokazywałże jest u siebie i to on tu rządzi. Przy jego bokach natychmiast pojawiła się prywatna straż, której spodziewali się przybysze. - Wybaczcie, że nie zaproponuję wam, abyście usiedli, bo brakuje mi mebli. - Uśmiechnął się sztucznie, wskazując ręką na pusty pokój. Znajdowała się tam tylko jedna kanapa, zajmowana przez niego, oraz drewniany stół, na którym stałkielich z krwią. Jej zapach unosił się po całym pomieszczeniu. - Poczęstunku również wam nie zaproponuję, ponieważ jest to ostatnia porcja. Czekam na świeżą dostawę.
- Nie przyszliśmy tu na pogawędki - zaczął Cedric.
- Nigdy nie podejrzewałbym członków Organizacji o tak bezinteresowne zachowanie. Czego ode mnie chcecie?
- Krwi.
Sara spojrzała na nauczyciela, zastanawiając się, co mu przyszło do głowy.
- Wysokie wymagania, ale mów dalej.
- Piłeś kiedyś mrożoną krew? Próbują nam wmówićże ta w woreczkach nie różni się niczym od świeżej, ale wszyscy widzążnicę. Nie chodzi tu nawet o smak. Po kilkunastu latach na tej diecie widzę różnicę. Jestem słabszy... Nie tylko ja to zauważyłem. Chcemy zawrzeć z tobą umowę...
- Jak długo jesteś jedną z nas? - Velasco zwrócił się do Sary.
- Półtora roku. Nigdy nie piłam... - demonstracyjnie przełknęłaślinę - świeżej krwi. Nigdy mi nie pozwolono. - Miała nadziejęże wypadła tak jak chciał Cedric.
- Właśnie dlatego chcielibyśmy, w imieniu sporej grupy wampirów, zawrzeć z tobą umowę. - Członek organizacji próbował skierowaćrozmowę na pożądane tory, ale znowu mu przerwano.
- Brzmi dość interesująco, ale mam jedną zasadę. Nie robięinteresów z hipnotyzerami.
Jedno skinienie głowy i sytuacja zrobiła się wyjątkowo niebezpieczna. Jeden z wampirów ochraniających Velasco wyjąłpistolet spod marynarki. W pierwszej kolejności wymierzył do Sary, która, podczas próby uniknięcia postrzału, znalazła się w uścisku drugiego ochroniarza. W tym czasie jej towarzysz zdąrzyłprzyskoczyć do strażnika stojącego przy drzwiach. Jednym ruchem oderwał jego głowę od reszty ciała, tamten nawet nie otworzyłszerzej oczu. Ciało zabitego nie zdążyło opaść na ziemię, kiedy członek Organizacji rzucił się w kierunku przeciwnika z bronią. Padłstrzał. Kula utkwiła w ramieniu Cedrica. Wampir zaklął, ale nie zatrzymał się. Kula była srebrna, Sara w to nie wątpiła. Sami takich używali. Rana zadana przez ten metal mogła być niewielka, ale sprawiała niewyobrażalny ból, a na dodatek nie goiły się tak szybko jak inne.
Wampirzyca miała dłonie wroga zaciśnięte na gardle. Spanikowała, próbowała oderwać palce obcego wampira od własnej szyi. Dopiero po chwili zrozumiała, że to nie ma sensu. Przypomniała sobie o schowanych sztyletach. One również były srebrne. Podniosła nogę w ten sposób, że jednym ruchem wyciągnęła nóż ze skrytki. Na szczęście miała wolne ręce.
- Sara, mogłabyś się pośpieszyć? - Głos Cedrica wprawił ją w osłupienie. Skoro prosił o pomoc, musiał jej bardzo potrzebować. Skupiła się na nim, używając swojej mocy. W jednej chwili poczuła palący ból w prawym ramieniu, przez co prawie wypuściła sztylet. W drugiej kolejności pojawił się ból w lewym boku, dopiero sięnasilający, ale również zadany srebrną bronią. Zdolność odczuwania tego co inni, szczególnie w kwestii fizycznej, nie było czymśprzyjemnym. Wyłączyła moc, żeby skupić się na zadaniu.
Zacisnęła mocniej dłoń nai rękojeści, po czym wbiła ostrze w szyjęprzeciwnika. Wydał on charczący dźwięk, zataczając się do tyłu. W tamtym momencie w drzwiach stanął kolejny ochroniarz, najprawdopodobniej ten, który wcześniej wyszedł. Sara rzuciła w jego stronę nożem, który nadal trzymała w dłoni, trafiając prosto w serce.
Cedric razem ze swoim przeciwnikiem znajdowali się w kącie pomieszczenia. Nauczyciel wampirzycy był przyparty do ściany, a podwładny Velasca był tak skupiony na walce, że nie zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół niego.
Sam Velasco, kiedy tylko zauważyłże za chwilę zostanie sam, rzucił się do ucieczki. Sara w ostatniej chwili rzuciła w jego stronędrugim sztyletem, ale tylko go drasnęła. Starszy wampir zniknął w mroku korytarza. Wampirzycy nawet przez myśl nie przeszło, żeby biec za nim.
Chwyciła napastnika Cedrica i rzuciła nim o ścianę. Słychać było tylko trzask łamanych kości. Stanęła nad nim, przydusiła do ziemi i zakuła w srebrne kajdanki. Nie potrzebowała swojej mocy, aby wiedziećże uleczenie się zajmie mu chwilę, a kontakt ze srebrem jeszcze to spowolni.
- Miałaś szansężeby go złapać. Niewielką, ale zawsze. - Ranny wampir stał oparty o ścianę. Jego ramię i bok pokrywała gęstą, prawie czarna wampirza krew.
- Sam mówiłeśże mam zachować się profesjonalnie. Nie mogłam pozwolićżebyś zginął, kiedy ją będę toczyć prywatną wojnę z Velasciem. Zresztą to tylko pionek. Chodzi nam o Draculę, a bez ciebie to nie złapięPowiedzmy, że zrobiłam to we własnym interesie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz