piątek, 1 lutego 2019

Czy jesteśmy równi?

     Willa o tej porze roku wygladała imponująco. Elewacja z trawertynu dawała wrażenie, że budynek żyje. Pręgi rozpościerające się horyzontalnie po skrzydłach budowli zdawały się wibrować. Wyglądało to nieco tak, jakby willa szykowała się do lotu. Leo wcześniej tego nie zauważył. Stał teraz wpatrzony w ten imponujące dom, który był ostają dla wielu tak różniących się od siebie indywidualności.
-        Wygląda pięknie , prawda? – zapytała Raumi stojąca tuż obok.
-        Tak, wszystko tutaj tak wygląda. Dom i jego wnętrza, a nawet ogród – odpowiedział zadumany Leo.
-        Chodźmy do środka, jest już po południu. Niedługo zostanie podany obiad. – Raumi wskazała na pozłacany zegarek owinięty wokół nadgarstka. 
Leo ruszył do przodu, idąc nadal wpatrywał się w ozdoby na elewacji oraz okna , które odbijały w sobie obraz jak lustra. W jednym z okien, mimo silnego odbłysku ujrzał dwie sylwetki, ktoś ich obserwował.

***
-         Całkiem nieźle im poszło – skomentował Decon Drather.
-         I to za pierwszym razem – opowiedziała Rygor stojący przy oknie –  Wiesz, że ludzie nie mają zdolności widzenia od urodzenia, tak jak Drakoni.
-         Tak wiem – odpowiedziała niechętnie Decon.
Uważał, iż zdolność widzenia stworzeń jest niczym niezwykłym. Każdy od urodzenia to potrafił, przynajmniej u przedstawicieli jego rasy. Większym wyzwaniem było panowanie nad nimi, dlatego też z wielkim podziwem obserwował umiejętności Rygora oraz Raumi, mimo że ona dopiero opanowywała tę zdolność. Decon i Raumi byli w tym samym wieku, lecz Drakoni starzeli się inaczej niż Elfy. Wyglądał na starszego od niej, lecz na pewno nie na siedemdziesiąt lat.
            Decon przeczesał dłonią bordowe włosy.
-          Przydałaby mu się lekcja z profesjonalista – zaproponował arogancko.
-          Chciałem cię to to poprosić, dziś po obiedzie. Tylko ostrzegam, bądź dla niego tolerancyjny, nie chce powtarzać sytuacji z ostatnim wizjonerem.
-         Jasne – odpowiedział, już nie tak pewnie Decon – Po obiedzie zabiorę go do sali treningowej. Zapoznam go bliżej z Karamorem.
-         W porządku.
***
            Klara chodziła wokół stołu w jadalni, wpatrując się w podłogę. Co parę kroków kopała wełniany kłębek, który przyniósł jej Kadami.  Rozmyślała o stworzeniu i jego przywiązaniu do niej. Zwykle te istoty tworzyły wieź z osobami, które potrafiły nad nimi panować poprzez kontakt psychiczny. Jej związek z Kadami był wyjątkowy, ponieważ to on wybrał młoda dziewczynę  na  towarzyszkę.  Poznali się tego samego dnia, co Klara z Rygorem. Kadami osłonił dziewczynę własnym ciałem, gdy jeden z cieni po przejściu przez bramę postanowił ją zaatakować. Stworzenia światła mają w swojej naturze troskę o inne żyjące istoty, lecz tego dnia Kadami postanowił, że nie odstąpi jej na krok, może przeczuwając coś, a może chciał mieć jedynie pewność, że młoda ziemianka poradzi sobie z odpowiedzialnością jaka na niej leżała. Teraz zdają się być najlepszymi przyjaciółmi. Takiego związku Rygor nie widział miedzy żadnym stworzeniem a osobą władającą.
-          Obiad gotowy, zaraz zostanie podany do stołu, proszę wszystkich o zajęcie miejsc. – Jedna z kucharek oznajmiła grupie czekającej w jadalni.
Klara kopnęła kłębek ku drzwiom wejściowym, który zetkną się z czyimiś butami. Dziewczyna uniosła wzrok i uśmiechnęła się szeroko widząc Leo i Raumi, którzy właśnie wchodzili do pomieszczenia po porannym wyzwaniu.
-           To już wszyscy  – oznajmiła Klara, ucieszona z towarzystwa.
       Wszyscy zasiedli do długiego bukowego stołu z rzeźbionymi zdobieniami na krawędziach. Klara usiadła po prawej stronie od  Leo, zaraz obok nich Raumi i Rygor. Po drugiej stronie stołu usiadł Liam, Decon oraz Hedore. Podany posiłek wyglądał jak z najdroższej restauracji, a zapachy dań roznosiły się wonią po całym domu. Klara spoglądała na Leo z nieukrytą fascynacją.
-        Widziałam jak poradziłeś sobie z Oljami dziś rano – skomentowała pochlebnie dziewczyna.
-        Tak, nauczyłem się czegoś ciekawego – odparł – lecz nie było to takie trudne.
-        Może chcesz spróbować czegoś trudniejszego? – zapytał Decon prowokująco.
-        Uuu ... czyżby wyzwanie – zainteresowała się Klara, wskazując widelcem na Decona.
-        Co masz na myśli Deconie? Ty, także je widzisz, prawda? – zapytał Leo.
-        Tak, po obiedzie pójdziemy na sale treningową.
-        Och, muszę to zobaczyć! – krzyknęła z podekscytowania Klara.
-        Wszystko w swoim czasie – odparł Rygor – wszystko w swoim czasie.
           
***
            Niedługo po obiedzie wszyscy znajdowali się w sali treningowej. Decon z Leo na środku, a pozostali usiedli na ławkach pod ściana. 
-        Nie wszystkie stworzenia będą zauważalne, nawet dla ciebie. – Rozpoczął lekcje Decon.
            Chwile później drzwi się otworzyły i do sali wprowadzono Karamora, istotę którą Leo poznał tego dziwnego dnia na ulicach Montany. Stwór szedł wyprostowany, na krótkich i umięśnionych nogach. Leo od razu poznał go po oczach, dużych i czerwonych.
-        Jak już wspomniałem, są istoty silniejsze niż Olje czy Wilkorły. Karamor, który jest Mentatorem posiada siły psychiczne, które nawet wizjonerom utrudnią ujrzenie takich jak on. Karamor stworzy psychiczną zaporę, po to żebyś go nie zobaczył.
Leo nie wiedział czy poradzi sobie z takim wyzwaniem. Nie chciał się ośmieszyć na oczach nowych znajomych, szczególnie na oczach Klary. Co ona by sobie pomyślała? Do tego Decon, który koniecznie chce dam mu lekcję.
-        Zaczynajmy – odpowiedział Leo.
-        Karamor kamuflaż – rozkazał Rygor siedzący na ławce obok.
Leo spojrzał na niego pytająco, on jednak tylko pokiwał głową. Obok siedziała Klara pokazując kciuki w górę i najsłodszy uśmiech jaki Leo widział u dziewczyny. Teraz już nie mógł się wycofać.
Gdy odwrócił głowę Karamora już nie było, na przeciwko stał jedynie Decon.
-        Skup na tyle, aby myśleć jedynie o Karamorze, spróbuj wychwycić jakieś oznaki jego obecności w pomieszczeniu – doradził Decon.
Leo rozglądał się po pomieszczeniu, lecz niczego nie widział, żadnych smug światła, kolorów czy cieni. Żadnych oznak. Zamknął oczy i wtedy usłyszał, jakby szybki podmuch wiatru. Teraz mu  się przypomniało jak Rygor wspomniał o tym, że będzie słyszał stworzenia.
-        Jest tuż za mną, prawda? - zapytał cicho Leo.
-        Właściwie to jest tuż przed tobą - odpowiedział głośno Decon – spróbuj skupić słuch na odgłosach w pomieszczeniu, to była dobra próba. Musisz podążać za odgłosami Karamora, aby stwierdzić gdzie jest. Gdy poznasz jego pozycje, musisz wysłać mu sygnał, że go widzisz w myślach. On to usłyszy.
-        Ale ja nie potrafię porozumiewać się z nimi, jak Rygor – odpowiedział.
Decon nie odpowiedział nic. Leo zamknął ponownie oczy i nasłuchiwał. Słyszał jak Karamor porusza się po pokoju, mimo że nie słyszał jego kroków. Raz w jednym uchu raz w drugim. Nagle odwrócił się do tyłu i otworzył oczy. Na przeciwko siedziała Klara, lecz on nie patrzył się na nią, lecz w przestrzeń oddzielającą ich osoby. Dziewczyna patrzyła na Leo szeroko otwartymi oczami. Wydawać się mogło, że jej skupienie było tak wielkie, jak skupienie Leo na zadaniu. On wiedział, że Karamor stoi na przeciwko niego, w myślach rozkazywał mu ujawnienie się , choć tak naprawdę nie do końca wierzył, że stworzenie go słyszy. Nagle na przeciwko pokazał się Karamor z jarzącymi się oczami. Gdy oczy przybrały typowy dla niego wyraz, Leo spojrzał za Karamora i zobaczył twarz Klary, całą rozpromienioną i zachwyconą jego osiągnięciem. Gdy ich spojrzenia się zetknęły Klara zalała się rumieńcem.
-        Świetnie, naprawdę jestem pod wrażeniem – odparł Decon. Powiedział to szczerze.
-        Dzięki – odpowiedział dumny z siebie Leo.
-        To było naprawdę ... – Klara nie mogła znaleźć słów.
-        Świetna robota Leo, to wszytko na dziś do końca dnia macie czas dla siebie – oznajmił Rygor, po czym skierował się z Raumi do drzwi.
-        Może przejażdżka po mieście  – zaproponowała Klara.
Leo pokiwał głową. Wiedział, że to zaproszenie tylko dla niego. Zadowolony skierował się w kierunku drzwi, obok szła oczarowana Klara. To był dopiero początek, tego pełnego wrażeń dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz