-
Wygląda pięknie , prawda? – zapytała Raumi stojąca tuż obok.
-
Tak, wszystko tutaj tak wygląda. Dom i jego wnętrza, a nawet ogród –
odpowiedział zadumany Leo.
-
Chodźmy do środka, jest już po południu. Niedługo zostanie podany obiad.
– Raumi wskazała na pozłacany zegarek owinięty wokół nadgarstka.
Leo ruszył do przodu, idąc nadal wpatrywał się w
ozdoby na elewacji oraz okna , które odbijały w sobie obraz jak lustra. W
jednym z okien, mimo silnego odbłysku ujrzał dwie sylwetki, ktoś ich
obserwował.
***
-
Całkiem nieźle im poszło – skomentował Decon Drather.
-
I to za pierwszym razem – opowiedziała Rygor stojący przy oknie – Wiesz, że ludzie nie mają zdolności widzenia
od urodzenia, tak jak Drakoni.
-
Tak wiem – odpowiedziała niechętnie Decon.
Uważał,
iż zdolność widzenia stworzeń jest niczym niezwykłym. Każdy od urodzenia to
potrafił, przynajmniej u przedstawicieli jego rasy. Większym wyzwaniem było
panowanie nad nimi, dlatego też z wielkim podziwem obserwował umiejętności
Rygora oraz Raumi, mimo że ona dopiero opanowywała tę zdolność. Decon i Raumi
byli w tym samym wieku, lecz Drakoni starzeli się inaczej niż Elfy. Wyglądał na
starszego od niej, lecz na pewno nie na siedemdziesiąt lat.
Decon przeczesał dłonią bordowe
włosy.
-
Przydałaby mu się lekcja z profesjonalista – zaproponował arogancko.
-
Chciałem cię to to poprosić, dziś po obiedzie. Tylko ostrzegam, bądź dla
niego tolerancyjny, nie chce powtarzać sytuacji z ostatnim wizjonerem.
-
Jasne – odpowiedział, już nie tak pewnie Decon – Po obiedzie zabiorę go
do sali treningowej. Zapoznam go bliżej z Karamorem.
-
W porządku.
***
Klara chodziła wokół stołu w
jadalni, wpatrując się w podłogę. Co parę kroków kopała wełniany kłębek, który
przyniósł jej Kadami. Rozmyślała o
stworzeniu i jego przywiązaniu do niej. Zwykle te istoty tworzyły wieź z
osobami, które potrafiły nad nimi panować poprzez kontakt psychiczny. Jej
związek z Kadami był wyjątkowy, ponieważ to on wybrał młoda dziewczynę na
towarzyszkę. Poznali się tego
samego dnia, co Klara z Rygorem. Kadami osłonił dziewczynę własnym ciałem, gdy
jeden z cieni po przejściu przez bramę postanowił ją zaatakować. Stworzenia
światła mają w swojej naturze troskę o inne żyjące istoty, lecz tego dnia
Kadami postanowił, że nie odstąpi jej na krok, może przeczuwając coś, a może
chciał mieć jedynie pewność, że młoda ziemianka poradzi sobie z
odpowiedzialnością jaka na niej leżała. Teraz zdają się być najlepszymi
przyjaciółmi. Takiego związku Rygor nie widział miedzy żadnym stworzeniem a
osobą władającą.
-
Obiad gotowy, zaraz zostanie podany do stołu, proszę wszystkich o
zajęcie miejsc. – Jedna z kucharek oznajmiła grupie czekającej w jadalni.
Klara kopnęła kłębek ku drzwiom wejściowym, który
zetkną się z czyimiś butami. Dziewczyna uniosła wzrok i uśmiechnęła się szeroko
widząc Leo i Raumi, którzy właśnie wchodzili do pomieszczenia po porannym
wyzwaniu.
-
To już wszyscy – oznajmiła Klara,
ucieszona z towarzystwa.
Wszyscy
zasiedli do długiego bukowego stołu z rzeźbionymi zdobieniami na krawędziach.
Klara usiadła po prawej stronie od Leo,
zaraz obok nich Raumi i Rygor. Po drugiej stronie stołu usiadł Liam, Decon oraz
Hedore. Podany posiłek wyglądał jak z najdroższej restauracji, a zapachy dań
roznosiły się wonią po całym domu. Klara spoglądała na Leo z nieukrytą
fascynacją.
-
Widziałam jak poradziłeś sobie z Oljami dziś rano – skomentowała
pochlebnie dziewczyna.
-
Tak, nauczyłem się czegoś ciekawego – odparł – lecz nie było to takie
trudne.
-
Może chcesz spróbować czegoś trudniejszego? – zapytał Decon prowokująco.
-
Uuu ... czyżby wyzwanie – zainteresowała się Klara, wskazując widelcem
na Decona.
-
Co masz na myśli Deconie? Ty, także je widzisz, prawda? – zapytał Leo.
-
Tak, po obiedzie pójdziemy na sale treningową.
-
Och, muszę to zobaczyć! – krzyknęła z podekscytowania Klara.
-
Wszystko w swoim czasie – odparł Rygor – wszystko w swoim czasie.
***
Niedługo po obiedzie wszyscy
znajdowali się w sali treningowej. Decon z Leo na środku, a pozostali usiedli
na ławkach pod ściana.
-
Nie wszystkie stworzenia będą zauważalne, nawet dla ciebie. – Rozpoczął
lekcje Decon.
Chwile później drzwi się otworzyły i
do sali wprowadzono Karamora, istotę którą Leo poznał tego dziwnego dnia na
ulicach Montany. Stwór szedł wyprostowany, na krótkich i umięśnionych nogach.
Leo od razu poznał go po oczach, dużych i czerwonych.
-
Jak już wspomniałem, są istoty silniejsze niż Olje czy Wilkorły.
Karamor, który jest Mentatorem posiada siły psychiczne, które nawet wizjonerom
utrudnią ujrzenie takich jak on. Karamor stworzy psychiczną zaporę, po to żebyś
go nie zobaczył.
Leo
nie wiedział czy poradzi sobie z takim wyzwaniem. Nie chciał się ośmieszyć na
oczach nowych znajomych, szczególnie na oczach Klary. Co ona by sobie
pomyślała? Do tego Decon, który koniecznie chce dam mu lekcję.
-
Zaczynajmy – odpowiedział Leo.
-
Karamor kamuflaż – rozkazał Rygor siedzący na ławce obok.
Leo
spojrzał na niego pytająco, on jednak tylko pokiwał głową. Obok siedziała Klara
pokazując kciuki w górę i najsłodszy uśmiech jaki Leo widział u dziewczyny.
Teraz już nie mógł się wycofać.
Gdy
odwrócił głowę Karamora już nie było, na przeciwko stał jedynie Decon.
-
Skup na tyle, aby myśleć jedynie o Karamorze, spróbuj wychwycić jakieś
oznaki jego obecności w pomieszczeniu – doradził Decon.
Leo
rozglądał się po pomieszczeniu, lecz niczego nie widział, żadnych smug światła,
kolorów czy cieni. Żadnych oznak. Zamknął oczy i wtedy usłyszał, jakby szybki
podmuch wiatru. Teraz mu się przypomniało
jak Rygor wspomniał o tym, że będzie słyszał stworzenia.
-
Jest tuż za mną, prawda? - zapytał cicho Leo.
-
Właściwie to jest tuż przed tobą - odpowiedział głośno Decon – spróbuj
skupić słuch na odgłosach w pomieszczeniu, to była dobra próba. Musisz podążać
za odgłosami Karamora, aby stwierdzić gdzie jest. Gdy poznasz jego pozycje,
musisz wysłać mu sygnał, że go widzisz w myślach. On to usłyszy.
-
Ale ja nie potrafię porozumiewać się z nimi, jak Rygor – odpowiedział.
Decon
nie odpowiedział nic. Leo zamknął ponownie oczy i nasłuchiwał. Słyszał jak
Karamor porusza się po pokoju, mimo że nie słyszał jego kroków. Raz w jednym
uchu raz w drugim. Nagle odwrócił się do tyłu i otworzył oczy. Na przeciwko
siedziała Klara, lecz on nie patrzył się na nią, lecz w przestrzeń oddzielającą
ich osoby. Dziewczyna patrzyła na Leo szeroko otwartymi oczami. Wydawać się
mogło, że jej skupienie było tak wielkie, jak skupienie Leo na zadaniu. On
wiedział, że Karamor stoi na przeciwko niego, w myślach rozkazywał mu
ujawnienie się , choć tak naprawdę nie do końca wierzył, że stworzenie go
słyszy. Nagle na przeciwko pokazał się Karamor z jarzącymi się oczami. Gdy oczy
przybrały typowy dla niego wyraz, Leo spojrzał za Karamora i zobaczył twarz
Klary, całą rozpromienioną i zachwyconą jego osiągnięciem. Gdy ich spojrzenia
się zetknęły Klara zalała się rumieńcem.
-
Świetnie, naprawdę jestem pod wrażeniem – odparł Decon. Powiedział to
szczerze.
-
Dzięki – odpowiedział dumny z siebie Leo.
-
To było naprawdę ... – Klara nie mogła znaleźć słów.
-
Świetna robota Leo, to wszytko na dziś do końca dnia macie czas dla
siebie – oznajmił Rygor, po czym skierował się z Raumi do drzwi.
-
Może przejażdżka po mieście –
zaproponowała Klara.
Leo
pokiwał głową. Wiedział, że to zaproszenie tylko dla niego. Zadowolony
skierował się w kierunku drzwi, obok szła oczarowana Klara. To był dopiero
początek, tego pełnego wrażeń dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz