“Ravens” Season 3
[The Hero Dies In This One]
Rachel Black: fioletowowłosa
ex-członkini „gangu” Luckers, barmanka w Domu Wariatów.
Michelle Carter: kapitan
drużyny Cheereleaderek, punkówa, buntowniczka i niepoprawna romantyczka.
Ingrid „Iggy” Voight:
redaktor/fotograf miejscowej niezależnej gazety „Disorder”, głos rozsądku i
wielbicielka Porterów.
Lucas Kingston: gwiazda szkolnej drużyny koszykówki, chłopak
Michelle, „looks-like-he-could-kill-you-but-actually-is-a-cinnamon-roll”.
James Kingston: starszy brat Lucasa, były chłopak Rachel,
detektyw, “looks-like-a-cinnamon-roll-but-could-actually-kill-you”.
Gerard Voight: starszy brat Ingrid, najlepszy przyjaciel
Michelle, mechanik, „looks-like-a-cinnamon-roll-and-actually-is-a-cinnamon-roll”.
(Haruka: Musisz odstawić Tumblra.
Ril: Wiem.)
Part ?? <UlicaFascynacji>ß*tytuł
odeśle was do piosenki*
Dla małych miasteczek, jakim było
Black Hearts, dzień meczu licealnych koszykarzy było niemal jak święto. Doping
kibiców Smoków był dobrze słyszalny nie tylko w całej szkole, ale pewnie także
w promieniu kilkunastu kilometrów. Michelle stała oparta plecami o szafki,
tupiąc nogą ze zdenerwowania. Skrzyżowała ręce na piersi, jakby to miało
obronić ją przed pytającymi spojrzeniami przyjaciółek. Nienawidziła rozmów na
poważne tematy, ale wolała, by dziewczyny dowiedziały się tego od niej, niż z
plotek, które już zaczynały krążyć po liceum.
– No? – ponagliła ją Ingrid. – O
czym tak pilnie chciałaś z nami porozmawiać?
Oh
it's opening time
Do meczu pozostało niecałe pół
godziny, więc szatnia cheerleaderek była już pusta, a Michelle miała nadzieję,
że żadne gumowe uszy ich nie podsłuchują. Bycie kapitanem pomponiar zaczynało
już działać jej na nerwy. Przejechała dłonią po twarzy, wzdychając.
– Lucas ze mną zerwał.
Na moment w szatni zapadła cisza.
Ingrid i Rachel wymieniły spojrzenia, po czym starsza z dziewczyn wybuchła
śmiechem.
– To wcale nie jest śmieszne,
Iggy – stwierdziła Michelle, ale nie spodziewała się innej reakcji
przyjaciółki.
– Przepraszam, ale… – Czarnowłosa
otarła łzę z kącika oka. – Czy wasz związek nie polegał na ciągłym zrywaniu i
wracaniu do siebie?
– Właściwie to ja zawsze
podejmowałam takie decyzje za każdym razem, gdy się pokłóciliśmy, ale z jego
inicjatywy wyszło to teraz pierwszy raz.
– Palant, nigdy go nie polubię. –
W głosie Ingrid nie było już śladu wesołości. – Co im nagle strzeliło do głów?
Najpierw James, teraz Lucas…
– Hej, sprawa pomiędzy mną a
Jamesem już dawno jest wyjaśniona – odezwała się Rachel, unosząc ręce w geście
niewinności. – Między nami po prostu nie wyszło.
– Nie wyszło to jemu, ukrywanie
faktu, że cię zdradził.
– Jesteśmy tu by rozmawiać o
Michelle i Lucasie, a nie o mnie i Jamesie.
– Jak już wspomniałaś o zdradzie…
– wtrąciła Michelle zanim Ingrid zdążyła odpowiedzieć.
A zamierzała, bo już otwierała
usta. Słysząc jednak słowa przyjaciółki, spojrzała na nią ze strachem.
– Coś najlepszego zrobiła? –
wyszeptała, nabierając coraz więcej podejrzeń.
– No, sęk w tym, że nic.
– Możesz, do jasnej cholery
powiedzieć, o co ci chodzi?
Jeszcze przez chwilę Michelle
gryzła się z myślami i układała w głowie zdania. W końcu warknęła i oparła
dłonie na biodrach.
– Lucas twierdzi, że zdradzam go
z Gerardem.
Down
on Fascination Street
Carter spodziewała się, że Ingrid
znów wybuchnie śmiechem, a Rachel uniesie brwi w powątpiewającej reakcji, ale
stało się kompletnie inaczej. To fioletowowłosa parsknęła, kręcąc głową,
natomiast Iggy zachowała kamienną twarz.
– A zdradzasz go? – To pytanie
ukłuło Michelle niczym szpila prosto w serce.
Uniosła brwi, wciąż nie wierząc
własnym uszom.
– No, co tak patrzysz? – Voight
także podparła się pod boki. – To nie ja ryzykowałam życie, wyciągając Gerarda
z płonącego auta.
– Miałam go zostawić w tym
aucie?!
– Mogłaś zginąć!
– On też!
Stały naprzeciw siebie, mierząc
się wściekłymi spojrzeniami, dopóki Rachel nie wstała z zajmowanej dotychczas
ławki i nie rozdzieliła ich na odległość swoich rąk.
– Wystarczy. – Black dziwiła się
samej sobie, że w nerwowych sytuacjach, takich jak ta, potrafiła zachować
stoicki spokój. – Nie wiem, czy to co zrobiła Michelle było odważne, czy
głupie. – Popatrzyła znacząco najpierw na jedną, potem na drugą upewniając się,
że nie skoczą już sobie do gardeł, po czym opuściła ramiona. – Ale teraz
pozostaje jedno pytanie…
– Kochasz go, Mi? – Ingrid
przerwała Rachel i choć nie o to chciała zapytać fioletowo włosa, to obie znów
zaczęły wpatrywać się w Carter, czekając na jej odpowiedź.
– Nie, nie kocham go, jestem z
nim tylko dlatego, że jest dobry w łóżku. – Michelle nie mogła powstrzymać się
od sarkazmu. Klepnęła się w udo, po czym podrapała po czole, wzdychając. –
Oczywiście, że go kocham. A teraz idę pomachać pomponami, – strzepnęła
niewidzialny pyłek ze spódniczki – mając nadzieję, że „Palant” zrozumiał, co
stracił. – Uśmiechnęła się jeszcze, po czym zgarnęła niebieskie pompony z ławki
i wyszła z szatni, a dziewczynom nie zostało nic innego, jak podążyć za nią,
choć jeszcze na moment zostały, wymieniając zmartwione spojrzenia.
So let's
cut the conversation
– Będzie cierpieć – szepnęła Ingrid, bardziej
stwierdzając niż pytając.
– Ona już cierpi, ale bez Lucasa radzi sobie gorzej.
Na korytarzach Black Hearts High School nie było żywej
duszy. Wszyscy zgromadzili się już na sali gimnastycznej, gdzie za dziesięć
minut miał rozpocząć się mecz, więc dziewczyny przystanęły, kiedy na końcu holu
zobaczyły dwie postacie, zmierzające w ich stronę. Michelle jakby odruchowo
zrobiła krok w przód, czując nieodpartą chęć zagarnięcia przyjaciółek za swoje
plecy w obronnym geście. Zmrużonymi oczyma przypatrywała się dwójce, jak się
okazało, chłopaków, których w ogóle nie rozpoznała. Musieli być z innej szkoły,
co potwierdziło się, gdy podeszli bliżej. Mieli na sobie bluzy dzisiejszych
przeciwników Smoków, a ich uśmiechy nie zwiastowały nic dobrego.
– W czymś pomóc? – zapytała Michelle, zakładając ręce
na piersi, ale jej ton wcale nie potwierdzał dobrych chęci.
– Którędy na halę? – zagadnął wyższy z nich, ale
zmarszczył brwi, kiedy jego kolega szturchnął go prosto w żebra.
– Stary, nie będziemy pytać o drogę Smoka. – Pstryknął
palcami tuż pod obojczykiem Michelle, wciąż uśmiechając się cynicznie.
I to był jego błąd.
Carter jeszcze chwilę stała spokojnie, unosząc kąciki
ust w półuśmiechu. W ostatnim momencie dziewczyny złapały ją za ramiona,
odciągając na bezpieczną odległość.
– Macie jakiś problem?!
– Hej, Mi, weź, daj spokój…
– Widzisz, że to dwóch kretynów.
– Ja im zaraz te kretyńskie mordy obiję, puśćcie mnie.
– Ohoho, cóż za zadziorna cheerleadereczka! – Ten,
który odważył się szturchnąć Michelle zrobił ruch do przodu, jakby znów chciał
ją dotknąć, ale w tym momencie dziewczyna wyrwała się z uścisków przyjaciółek.
Nie zaatakowała jednak ani jednego, ani drugiego, tylko doskoczyła do jednej z
szafek, która okazała się być jej własną. Szybko wykręciła kod w kłódce i
pociągnęła za drzwiczki. Sięgnęła do środka, a jej twarz wykrzywiła się w
groźnym grymasie, kiedy wyciągnęła metalowy kij bejsbolowy, którym wykręciła
zręcznego młynka.
– Macie trzy sekundy, żeby zejść mi z oczu – warknęła,
a chłopaki spojrzeli po sobie, po czym szybko zaczęli oddalać się w kierunku
przeciwnym do sali gimnastycznej.
And get out
for a bit
Dopiero, kiedy zniknęli za rogiem korytarza, Michelle
odetchnęła, wrzucając powrotem kij do szafki, zamykając ją z hukiem.
– Czyś ty oszalała?! – krzyknęła Ingrid,
wyraźnie zdezorientowana nagłą agresją przyjaciółki. – Trzymasz kij w szafce?!
– Od ósmej klasy, kochana. –
Carter poklepała Iggy po policzku, choć wiedziała, że ta tego szczerze
nienawidzi.
– Zrób tak jeszcze raz a
wsadzę ci ten kij w…!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz